Fragment książki Eremity - "Wprowadzenie do modlitwy mistycznej" - wydanej przez Wydawnictwo eSPe - 2011:

 

CHWAŁA BOŻA, czyli kabod

 

Oto słodka tajemnica:

będzie się istniało na zawsze.

A On przyjmie cię na zawsze

w swoim łonie,

(…) jeżeli i ty

dasz ciało Słowu.

  Czytelnik, który dotarł aż do tego miejsca, mógłby zadać sobie pytanie, czy to wszystko, o czym mówimy, nie jest jedynie owocem autosugestii. W żadnym wypadku! Po prostu opisałem spotkanie nieba z ziemią . To nie jest ludzka próba budowania czegokolwiek, jak to było w przypadku wieży Babel. Ludzkość pozostaje przy życiu dzięki nieustannej stwórczej działalności Boga, a nie dzięki własnym działaniom. Jaki jest tego cel? Celem jest zjednoczenie całej ludzkości – pełnej zdrad, ale odkupionej przez Chrystusa – z Bogiem. Każda osoba pozostaje jednak wolna i może tę jedność odrzucić.

  Nie mówię tutaj o przekonaniu o miłości Boga do człowieka. Mówię o rzeczywistym spotkaniu, o objawieniu się Boga, który niespodziewanie puka do serca wierzącego (por. Ap 3,20). Spotkanie Pana jest tak realne, że nikomu, kto tego doświadczył, nie przyjdzie nawet na myśl sądzić, że został oszukany przez wyobraźnię. Oczywiście można zamknąć się na to doświadczenie i zatkać uszy na odgłos pukania do drzwi serca. Gdy Pan daje się nam poznać w Duchu i Prawdzie, wówczas pojmujemy, że jest to coś innego niż obejrzane filmy czy przeczytane lektury. On sam nas o tym pouczył: „W owym zaś dniu o nic Mnie nie będziecie pytać” (J 16,23).

  Wystarczy zaledwie chwila, by doświadczyć Jego obecności w nas (hebr. szekina), by nas zmienić, aby pogłębić nasze dążenie ku Bogu, aby nadać mu siłę, której nigdy nie osiągnęlibyśmy jedynie własną wolą. Co naprawdę się dzieje podczas spotkania ze Zmartwychwstałym? Otóż pamięć, umysł i wola jednoczą się razem, zatrzymując się w bezruchu, jakby w zawieszeniu. Asceta Teoleptos, arcybiskup Filadelfii, porównał trzy funkcje psychiczne z trzema osobami Trójcy Świętej (przed nim taką próbę podjął św. Augustyn, o czym czytamy w dziele pt. O Trójcy Świętej): nóos (intuicyjny intelekt) – Ojciec, logos (dyskursywny rozsądek) – Syn; thelesis (wola) – Duch. Pisał on: „W ten sposób modlitwa przywołuje władze duszy podzielone przez namiętności, łączy je ze sobą i z samą trzyczęściową duszą, jednocząc się z Jedynym Bogiem w trzech Osobach”.

  Upadek Adama i Ewy sprowadził na ludzkość chorobę. Instynkty i pragnienia nie są od czasów pierwszych rodziców dobrymi doradcami naszej duszy, która jeszcze w Edenie była zwierciadłem Trójcy. Żyjąc na ziemi, człowiek jest rozproszony (gr. dipsykhos). Kierują nim władze intelektu, rozumu i woli. Tylko spotkanie ze Zmartwychwstałym, Jego obecność w nas, przywraca na jakiś czas ową pierwotną jedność (gr sympsykhia).

  Na początku tego spotkania czujemy rosę zbierającą się na sercu – otulający je pokój. Potem przychodzi dziwne ciepło. Ktoś przybywa. Ktoś woła nas po imieniu. Serce się podrywa, zaczyna drżeć, wypełnia je coś rzeczywistego i wzniosłego, coś w rodzaju najsłodszego miodu. To doświadczenie angażuje cała istotę ludzką (por. Rdz 15,12; 28,12; 1Krl 19,5; Za 4,1). Dzieje się tak dlatego, że owo tajemnicze doświadczenie jest owocem samego zmartwychwstania Chrystusa. Wyczuwamy, że miłość Pana wyrysowuje nas na Jego dłoniach (por. Iz 49,16). Wtedy zazwyczaj tracimy poczucie czasu i przestrzeni, powieki stają się ciężkie, nie widać już otaczającej nas fizycznej rzeczywistości.

  Czasami Pan zsyła modlącemu się coś w rodzaju odrętwienia, aby ten jeszcze głębiej mógł się skupić. Miarą tego tajemnego odrętwienia jest głębia jedności z Bogiem. Jest to tzw. sen mistyczny, który jednak różni się od zwykłego snu. Osoba odczuwa ciężar ściskający głowę, dusza czuje się ściśnięta jak wyciśnięte w kadzi winogrono, mogą mieć miejsce fotopsje, czyli odbieranie błysków światła.

  Wraz z darem swej obecności Stwórca daje nam nową łaskę: świadomość Jego działania w nas, przekształcającego nasze serce na Jego obraz. Dusza orientuje się, że Bóg nie tylko jest w niej obecny, ale że Jego świetlista chwała działa z właściwą sobie siłą. „My wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu” (2 Kor 3,18).

  Jest to doświadczenie mistyczne: człowiek czuje, że pociągająca go miłość jest tą samą miłością, która Jezus kocha swojego Ojca niebieskiego. Chwila, kiedy przed naszymi oczami przesuwa się film naszego życia, jak gdyby było ono zamknięte w życiu Chrystusa – jest to przyczyną wielkiego, chociaż miłego cierpienia. Dusza utożsamia się z Jezusem, choć za każdym razem odbywa się to inaczej: czasami w tajemniczym milczeniu, innym razem w burzliwym porywie uczucia; niekiedy podczas modlitwy serca, innym razem w czasie pracy lub lektury duchowej. Zewnętrzne przejawy tego doświadczenia bywają różna, a jedyną stała reguła jest to, że teraz wszelka inicjatywa należy do Pana. Teraz on wyznacza rytm naszego życia i blokuje jakiekolwiek nasze przyzwyczajenia.

  Następuje również paraliż funkcji intelektualnych osoby: człowiek rezygnuje z jakichkolwiek rozważań czy opartych na retoryce dyskursów. Nie jest już tak, jak było na etapie modlitwy czynnej, kiedy Pan cierpliwie pozwalał nam decydować o jej początku, miejscu, temacie i czasie. Kiedy Boża obecność wdziera się do naszego serca, zachowuje się jak władca, a nasze codzienne przyzwyczajenia zostają odsunięte na drugi plan. Dzieje się tak dlatego, że szekina, obecność Najwyższego, nie jest już zamknięta w namiocie na pustyni Synaj, przekroczyła palisadę wznoszoną za czasów Mojżesza, z Chrystusem wyszła nawet ze Świątyni Jerozolimskiej, rozdzierając jej zasłonę (por. Mk 15,38). Od tamtej pory, będąc pokorną, lecz pełną mocy, kabod – chwała Boża unosi się nad sercami tych, którzy ją adorują, podobna do niebieskiego rydwanu proroka Ezechiela (hebr. merkawah).

  Po zmartwychwstaniu Chrystusa i zesłaniu Ducha Świętego kabod przenika swą energią niestworzoną do prawdziwego Świętego świętych (hebr. debir), będącego najcichszym zakamarkiem upokorzonego i pełnego ufności serca osoby adorującej Boga w mistycznym zachwycie. W sercach, które chlubią się same sobą, Boża obecność nie jest obecna. Używam obrazów biblijnych, aby opowiedzieć o chwale Bożej obecnej w każdym, kto ją kocha, bo brakuje mi lepszych określeń.

ciąg dalszy nastąpi...

Joomla templates by a4joomla