Fragment książki mnicha zakonu kartuzów - "Szkoła ciszy" - wydanej przez Wydawnictwo eSPe - 2007:

 

ŚWIĘTY BRUNON OJCEM KARTUZÓW

  Święto naszego ojca, świętego Brunona, zachęca nas do wyrażenia wdzięczności za dobrodziejstwa, które od niego otrzymaliśmy. Dzięki niemu ten zakon istnieje, i tutaj, na ziemi, jest naszą przystanią łaski. Dzięki niemu jest nam dana regułą i jeśli pozostajemy jej wierni, podtrzymuje nas w uczciwym życiu i prostej drodze do prawdziwej szczęśliwości.
  Celebrując dzisiejszą uroczystość, zastanówmy się nad naszą wiernością literze i duchowi Konstytucji Kartuzjańskich. Jeśli będziemy musieli przyznać, że jest niezupełna, postanówmy większą wierność na przyszłość. Jest to bardzo ważne dla naszego duchowego zdrowia.
  Reguła - rzecz jasna - jest płodna i dobroczynna tylko na miarę jej przestrzegania. Trzeba wyznać bez ogródek tę oczywistą prawdę, nawet a może zwłaszcza, jeśli wymaga to od nas nowych wysiłków, i jeśli sądzimy, że nie jesteśmy w stanie całkowicie przestrzegać prawa Statutów Kartuzjańskich, niech przynajmniej skupienie, posłuszeństwo i miłość, z których nie zwalnia żaden pretekst, nie doznają z tego powodu żadnego rozluźnienia, żadnego osłabienia.
  Zresztą możemy być pewni, ze te główne cnoty zginą w nas, jeśli powody, dla których odsuwamy się od naszych Konstytucji, nie są rzeczywiście uzasadnione.Nie potrzeba dużego doświadczenia, żeby znaleźć potwierdzenie tego w faktach.

  SKUPIENIE jest nie tylko przyzwyczajeniem do utrzymywania myśli w ciągłej trosce o rozwój życia duchowego, chociaż takie przyzwyczajenie jest niezbędne do utrzymania równowagi życia religijnego... Dusza tylko wtedy naprawdę kontempluje, czyli odkrywa czystą i boską głębię swojej własnej istoty, kiedy umie zachować pokój. Tylko spokojne wody przepuszczają światło i mogą się nim nasycić. Niestety, wydaje się, że nasza upadła ludzka natura sama poszukuje powodów do niepokojów i irytacji. Jeśli uczynimy, całkowicie szczerze, rachunek bólów i kłopotów spowodowanych przez obiektywne okoliczności, i przeciwstawimy je wyimaginowanym trudnościom zakłócającym pokój naszego serca, będziemy musieli przeznać, że w większosci przypadków my sami jesteśmy sprawcami naszego cierpienia. Nie dlatego, że najczęściej kontemplacja jest trudna, myśl zajęta, a serce zbuntowane. Raczej dlatego, że serce i duch poszukują pretesktu, nawet okrutnego, żeby nie utrzymywać spojrzenia skierowanego na Boskie Słońce, a tylko Ono koi troski ducha. Przez swoją czystość domaga się jednak ofiary nieustannie ponawianej.

  Spokój duszy jest również warunkiem POSŁUSZEŃSTWA. Kiedy otrzymujemy rozkazy lub rady od Najwyższego i chcemy je skrupulatnie wykonać lub też rozpatrujemy je niepotrzebnie w naszej głowie, kiedy uznamy, że są niewykonalne, wtedy nasza wiara kurczy się i poddajemy się szkodliwej pokusie. Wszyscy możemy odczuwac takie pokusy, które czasem nas tyranizują, kiedy osłabiona jest siła ducha, na przykład, ze względów fizycznych. Możemy jednak zastosować lekarstwo, otwierając się przed tymi, którzy nas prowadzą oraz zachowując szczerośc względem samych siebie, z uśmiechem przyzwyczajając się do udaremniania tych niezręcznych sztuczek miłości własnej.
Posłuszeństwo staje się czynnikiem rozwoju duchowego tylko wtedy, gdy stanowi prawdziwe przyzwolenie serca i ducha. Tak dochodzi się do miłości, głownej cnoty kontemplatyka.

  MIŁOŚĆ. Mówi się, że instrument muzyczny jest nastrojony, kiedy jego róznorodne dźwięki tworzą harmonię. To warunek, aby można było na nim zagrać tak, jak się chce. Tak samo każda dusza musi zachowywać swoje miejsce i grać swoją rolę, musi być zestrojona miłością braterską z innymi duszami, by Duch Święty mógł wykonać w niej hymn chwały Bożej.
W kartuzji zewnętrzna miłosć najczęściej przybiera formę wzajemnego poszanowania lub uprzejmości, na przykład aktywnego wstawiennictwa, jeśli w pewnych okolicznościach jest ono konieczne. Życie monastyczne może usposabiać do pewnej ciasnoty umysłowej, jeśli dusza nie jest naprawdę przyswyczajona do uwalniania się w bożym świetle. Każdy cenobita, gdyby słuchał siebie, stałby się nietolerancyjny wobec bliźniego, a tym samym byłby nie do zniesienia.
  Im bardziej człowiek jest uduchowiony, tym silniejszą ma skłonnosć, by uznać w duszy swojego brata istnienie tajemniczego pola Bożej interwencji, ktróre działa na swój własny, od nas niezależny sposób. Bóg do każdego przemawia w innym - jakby rajskim - języku. Gdybyśmy bardziej wsłuchali się w wieczne słowo, potrafilibyśmy odgadnąć je lepiej w jakimś niezrozumiałym wyrażeniu i mniej zajmowalibyśmy się tym, co przeszkadza nam w zachowaniu naszych współbraci. Trzeba przyznać, ze w rzeczywistości zarówno cnoty bliźnich, jak ich wady, często nam się nie podobają. Zmuśmy się więc do utrzymania w sobie postawy czystej ufności i wzajemnego poszanowania, które mają tak wysoką wartość w życiu kontemplacyjnym.
  Nasz ojciec, święty Brunon, dał nam niezwykły przykład oderwania się od siebie, takiego, które musi skierować wierne dusze w stronę światła. Założyciel wielkiego zakonu kontemplacyjnego, obdarzony osobowością, która wydaje się mieć siłę nadzwyczajnego czaru i uwodzenia, nie narzucił nam jednak duchowości, która mogłaby nosić jego imię i w historii być odpowiednikiem na przykład szkoły franciszkańskiej karmelitańskiej, lub ignacjańskiej. Wiedział, że pustelnicy mają potrzebę dużej wolności wewnętrznej. Chcąc odnaleźć Boga na miarę swojego pragnienia, muszą posiąść Go ponad wszelkimi nazwami i formułami. Jest jasne, że żąda tego od nas poprzez obserwancję i życie cnotliwe oraz ofiary proporcjonalne do tego wysokiego przywileju. Chodzi tu zatem o wytrwałe przestrzeganie codziennego oderwania się od nas samych, zgodnie z tym, czego wymagają kartuzjańskie zwyczaje z jednej strony, a wsparcie, wzajemne zrozumienie, przebaczenie z drugiej. Nasze życie, częściowo wspólnotowe, przez cały czas dostarcza nam do tego okazji.
  Bądźmy bardzo uważni i zachowujmy piękne dziedzictwo naszego ojca, świętego Brunona. Niech on uprosi dla nas, poprzez łaski, którymi zaczął nas obsypywać, obfitą harmonię z tymi samymi darami niebiańskimi, abyśmy je posiedli, pewnego dnia, razem z nim, w doskonałej komunii, wiecznej szczęśliwości.

Joomla templates by a4joomla